Maj miesiącem matur, a jednym z częstszych tematów przewijających się w lekturach szkolnych jest apoteoza życia w zgodzie z naturą. Ot przypomnijmy choćby Jana Kochanowskiego wychwalającego życie na łonie natury w utworze „Na lipę”: „Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie! / Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie...”. Wprowadzeni słowami poety w sielankowy nastrój zastanawiamy się, jak życie w zgodzie z naturą wygląda z perspektywy świadectw charakterystyki energetycznej, które nieco ponad rok temu (od 28 kwietnia 2023) stały się obowiązkowe przy sprzedaży czy wynajmie nieruchomości. Percepcja wzrokowa i węchowa podpowiada, że przed nami bardzo daleka droga w dążeniu do poprawy jakości powietrza, a budynki energooszczędne, pasywne i zeroemisyjne to raczej pieśń przyszłości, ale dziś spójrzmy w dane - to wydanie „Pulsu Nieruchomości” poświęcamy analizie danych ze świadectw charakterystyki energetycznej budynków.
Liczba świadectw charakterystyki energetycznej rosła z roku na rok nawet przed wprowadzeniem obowiązku ich posiadania przy transakcji kupna-sprzedaży czy wynajmie. W 2015 wydawano ich średnio około 3 tys. miesięcznie, podczas gdy w 2021 ich liczba była już dwukrotnie wyższa, a w 2022 sięgnęła 8 tys. miesięcznie. Nowelizacja przepisów o charakterystyce energetycznej budynków spowodowała silny przyrost certyfikowanych nieruchomości - rekordową liczbę świadectw wydano w czerwcu 2023 – 88 tys.
Największa liczba świadectw charakterystyki energetycznej w przeliczeniu na zasób mieszkaniowy cechuje duże miasta oraz zachodnią część kraju, w szczególności w pasie nadmorskim. Znacznie mniej świadectw wydawanych jest dla nieruchomości zlokalizowanych w Polsce wschodniej, z wyjątkiem województwa warmińsko-mazurskiego, dużych miast zlokalizowanych w tej części kraju oraz regionów o walorach turystycznych (Tatry, Bieszczady). Innymi słowy, liczba certyfikatów idzie w parze z transakcyjnością rynku – na płynnych rynkach nieruchomości są częściej oznaczane parametrami charakterystyki energetycznej.
Wprowadzenie obowiązku posiadania świadectwa charakterystyki energetycznej przy sprzedaży lub wynajmie, co było do przewidzenia, mocno „popsuło” statystyki zasobu mieszkaniowego. O ile przed wprowadzeniem obowiązku dominowały budynki średniej klasy, po jego wprowadzeniu znacznie urosła w siłę klasa ostatnia. Wyraźnie pogorszył się także średni wskaźnik rocznego zapotrzebowania na nieodnawialną energię pierwotną (EP) – wzrósł o około 40 kWh/m² rok.
Polityka zrównoważonego rozwoju na rynku nieruchomości mieszkaniowych polega m.in. na stopniowym podnoszeniu standardu energetycznego budynków. Istotnymi wskaźnikami dotyczącymi zapotrzebowania budynku na energię są: EU – energia użytkowa, EK – energia końcowa i EP – energia pierwotna. Wskaźniki są wyrażoną w kilowatogodzinach ilością energii, jaką zużywa dany dom w ciągu roku, w przeliczeniu na metr kwadratowy powierzchni o regulowanej temperaturze (kWh/m²/rok).
Wskaźnik EU oznacza ilość energii potrzebną do ogrzewania, wentylacji, chłodzenia, przygotowania ciepłej wody użytkowej, bez znaczenia czy zużywana energia pochodzi z odnawialnego źródła energii (OZE) czy nie.
Parametr EK oznacza ilość energii użytkowej skorygowaną o sprawność instalacji grzewczej. Im więcej ciepła „ucieka” z instalacji w trakcie przesyłania, tym bardziej EK będzie wyższe od EU.
Z kolei wskaźnik EP określa, jaka część zużywanej przez budynek energii pochodzi ze źródeł pierwotnych, a więc na ile budynek jest „przyjazny” dla środowiska naturalnego. Wskaźnik ten został uwzględniony w Warunkach Technicznych obowiązujących od 1 stycznia 2021 (WT 2021). Aby uzyskać pozwolenie na budowę, budynek mieszkalny jednorodzinny powinien mieć wskaźnik EP nie większy niż 70 kWh/m² rok, a budynek wielorodzinny nie większy niż 65 kWh/m² rok. Wskaźnik EP nie mówi nam nic o tym, ile zużywamy energii, za którą płacimy i jest obojętny na efektywność wykorzystania energii zawartej w paliwie.
Analizując dane ze świadectw po wprowadzeniu obowiązku posiadania świadectwa przy sprzedaży lub wynajmie mieszkania widzimy, że średni poziom EP wynosi 161,7 kWh/m² rok dla budynków jednorodzinnych i 138,9 kWh/m² rok dla budynków wielorodzinnych, a więc grubo powyżej wskaźników z WT 2021. Prawdopodobne wydaje się, że budynki będące przedmiotami umów kupna-sprzedaży, gdzie znaczny jest udział rynku pierwotnego, czy najmu cechują się wyższym standardem energetycznym w porównaniu z pozostałym zasobem.
Patrząc na mapę widzimy, że relatywnie lepsze wskaźniki rocznego zapotrzebowania na nieodnawialną energię pierwotną (EP) uzyskujemy w największych miastach i ich okolicach, a więc tam, gdzie tempo odnowy zasobu mieszkaniowego jest najszybsze. Ciekawym przypadkiem z grupy największych miast jest Łódź, charakteryzująca się z jednej strony szybką odnową zasobu i stosunkowo dużym udziałem budynków z niskim wskaźnikiem EP, a z drugiej strony bardzo wysokim udziałem budynków najniższej klasy energetycznej. Warto także zauważyć, że budynki zlokalizowane w największych miastach cechuje relatywnie wysoka emisja CO2. Budynki wielorodzinne są w znacznie mniejszym stopniu niż budynki jednorodzinne wyposażone w odnawialne źródła energii, które ograniczają emisyjność budynków.
Najszybszą drogą poprawy wskaźnika EP, który praktycznie jest jedynie miarą wpływu budynku na środowisko, jest wymiana źródła ciepła zainstalowanego w domu na kocioł na biomasę lub montaż OZE. Dużym udziałem OZE cechują się wschodnie regiony kraju z wyłączeniem dużych miast. Wysoki udział OZE w zapotrzebowaniu budynku na energię końcową jest w naturalny sposób domeną budownictwa jednorodzinnego.
Poprawa EP nie wpłynie jednak na poprawę sprawności systemu grzewczego w budynkach, a ta jest w Polsce niska. Co ciekawe, najsłabiej sytuacja wygląda w tych regionach, które cechują się największym udziałem OZE. Może to świadczyć o tym, że równolegle do instalacji fotowoltaicznych obniżających emisję CO2 w regionach tych funkcjonują nieefektywne, nieodpowiednio sterowane kotły z wysoką amplitudą temperatury wody w obiegu centralnego ogrzewania. Relacja EU do EK odzwierciedlająca sprawność instalacji grzewczej w przypadku budynków z OZE i bez OZE wygląda podobnie, co pozwala wnioskować, że w parze z instalacją fotowoltaiki nie idą inne działania poprawiające energooszczędność budynku. Niska sprawność systemu grzewczego oznacza, że aby uzyskać taką samą ilość energii użytkowej, musimy kupić więcej paliwa.